piątek, 23 grudnia 2016

Rozdział 7 - "Your heart gave me new kind of highs."


Ava wyszła spod prysznica zaraz po tym jak Sebastian odebrał od obsługi hotelowej kolację, szampana i truskawki. Zagranie iście filmowe, ale wywołało uśmiech na twarzy blondynki. Owinięta puchatym ręcznikiem położyła się na łóżku i oczekiwała na smakołyki, które wybrał Vettel. Jej nastawienie do niego zmieniło się diametralnie. W końcu ile można się oszukiwać, że nie chce się spróbować?
- No dobra piękności, czas żebyś opowiedziała mi coś o sobie. - rzucił rozradowany Niemiec, sięgając po dwa duże talerze. Larsson zmarszczyła nos, pokazując swoje niezadowolenie z tematu, jaki wybrał.
- No dawaj, co Ava Larsson kocha? - ciągnął, nawijając czarny makaron na widelec i nadziewając na niego krewetkę.
- Ava Larsson kocha...jedzenie. Uwielbiam jeść, uwielbiam gotować i piec. Uwielbiam też podróżować, zwiedzać, poznawać nowe miejsca. Tego się nie spodziewałeś, co?
- Myślę, że się dogadamy. - zaśmiał się Vettel, karmiąc ją owym nawiniętym makaronem. Dawała mu się poznać i o to chodziło. Bowiem wbrew pozorom nie chciał mieć z nią jedynie fizycznego kontaktu. Czasami ludzie pociągają nas, przyciągają do siebie w sposób dla nas kompletnie niewytłumaczalny i tak właśnie było z Avą i Sebastianem. Chciał znać ją od każdej możliwej strony.
- A ty? Co takiego jest na świecie oprócz szybkości? - zmieniła się z odpowiadającej na zadającą pytania. To było dla niej zdecydowanie bardziej komfortowe.
- Odpadają samochody i jedzenie, jak rozumiem? - pokiwała energicznie głową, nadziewając pomidorka koktajlowego i ostrą papryczkę na widelec. - Chyba spokój. Lubię mieć chwilę na przeczytanie książki, obejrzenie dobrego filmu, spacer albo na taką rozmowę.
- No i dzieci. - wypaliła, wpatrując się w niego. Jej głos był pewny, nie zawahała się ani chwili przed wypowiedzeniem tego zdania.
- Tak, bez wątpienia dziewczynki są dla mnie ważne. Najważniejsze na świecie. Ava... - czemu miał się nie przyznać? Kochał te dwie małe istotki najbardziej na świecie i tylko dlatego nie chciał rozstać się z ich matką. Nie mógłby przeżyć bez nich. Były nierozerwalną częścią jego osobowości i nie ważne jak bardzo miał dość Hanny, nie mógł ich zostawić.
- Spokojnie, rozumiem to. Może nie mam swoich dzieci, ale to rozumiem. Chyba po prostu musiałam to usłyszeć. Wiedzieć co robimy. - wzruszyła ramionami. Nie mogła zaprzeczać istnieniu jego córek, ani ich matki w jego życiu. Sama nie wiedziała nawet jak długo to ona będzie jego niewielką częścią. Po prostu gdzieś w głębi wiedziała, że potrzebuje tych słów.
- Co robimy? Ty przywracasz mi chęci do ścigania, a ja mam zamiar naprawić wszystkie krzywdy, jakie ci wyrządzono. - łagodnie uniósł kciukiem jej brodę, tak by patrzyła mu prosto w oczy. Nie rozumiał jej fenomenu. Nie potrafił pojąć jak w tak krótkim czasie Ava mogła zawrócić mu w głowie bardziej niż wszystkie kobiety jego życia razem wzięte. Wiedział jednak, że tak długo jak będzie to trwało, nie chce z niej rezygnować.
- To czeka cię sporo pracy. - parsknęła ironicznie. Dunka należała do osób, które naprawdę łatwo zranić. To ta cecha była powodem jej chłodnego podejścia do ludzi, nieufności i niedostępności. Tak ratowała się przed kolejnym złamaniem serca. To była jej słabość.
- Jak już zdążyłaś zauważyć, zawsze osiągam swój cel. - był pewny siebie. Był przecież człowiekiem, któremu udało się osiągnąć w życiu niejeden cel. I choć postawił sobie ich jeszcze wiele, to na pewno nie ma zamiaru łatwo poddać się w tym przypadku.


Sebastian Vettel był na fali wznoszącej, która w tym momencie zdawała się nie mieć końca. Odciął się od pierwszych dwóch lat w Ferrari grubą kreską i myślał tylko o obecnym czasie. A obecny czas należał tylko do niego i czerwonej Sofii, z której wyciskał 200 procent. W końcu czuł włoski bolid, podczas wyścigu stawali się jednością, a każdy ruch kierownicy jaki wykonywał zamieniał się w płynne pokonanie toru. Sofia była idealna, idealna niczym Ava. Mając te dwie kobiety u boku czuł się królem torów. Nic go nie rozpraszało, nie denerwowały go młodzieńcze zachowania Verstappena ani trudności z dublowaniem maruderów. Na wszystko to odpowiadał swoją jazdą, a nie jak to było w poprzednim sezonie słowami. Odnalazł motywację, którą wydawało mu się, że zgubił na zawsze. Cieszył się jak dziecko, za każdym razem kiedy wsiadał do samochodu, miał głowę pełną pomysłów i przekazywał je inżynierom, których kazał na koniec poprzedniego sezonu ściągnąć do teamu. Podjeżdżając teraz pod tabliczkę z numerem jeden, śmiał się sam do siebie. Ileż radości sprawiło mu to GP! Dawno nie był tak dumny z siebie podczas walki na torze. Red Bulle starały się jak mogły, ale na nic im się to zdało. Zajmowały dwa miejsca obok niego, widocznie niezadowolone z rezultatu. Odpiął pasy, wszystkie kable i zabezpieczenia. Wyjął kierownicę i wyskoczył z samochodu. Stojąc na jego nosie pokazywał wszystkim palec wskazujący. Znów był górą. Sięgnął po kierownice by pokazać znak stajni z Maranello, a wtedy rozległy się głośne oklaski od jego zespołu. Nie mógł się powstrzymać i poklepał Sofię, tak jak robił to kiedyś z fantastycznymi Randy Mandy, Kinky Kylie, Abbey i Hungry Heidi. Kto wie, być może i Sofii przeznaczone było dołączyć do grona tych czterech fantastycznych bolidów i przynieść mu najwyższy laur na koniec sezonu? Tymczasem Charlie wołał go już na ważenie, mimo iż jego zespół ściskał go, klepał po plecach i nie chciał wypuścić. Wbiegł z kaskiem w ręku do pokoju, w którym Daniel i Max dyskutowali o tempie jego samochodu. Wskoczył na wagę i zadowolony przyjął gratulację od kolegów z toru. Miał czas tylko na łyka wody i założenie czapki w biegu, gdyż Matteo poganiał ich do wyjścia na podium. Wchodząc na najwyższy jego stopień i słuchając hymnu Niemiec, a następnie Włoch, czuł jak jego serce galopuje w piersi. Gdyby ktoś go zapytał jak wygląda szczęście, opisałby to właśnie tak. Jego zespół machał flagami włoskimi, niemieckimi oraz żółtymi z wizerunkiem czarnego rumaka. Publiczność nie śmiała buczeć, klaskała z podziwem dla trójki dzisiejszych bohaterów. W oddali zobaczył blondynkę. Jego anioła, zesłanego mu przez los. Stała na uboczu, w obcisłej białej sukience, z lejącym dekoltem na plecach, w długich złotych, mieniących się w słońcu kolczykach i luźnym koczku. Uśmiechała się do niego zza ciemnych okularów. Nie wiedział jak to zrobiła. Przecież nie miała z Formułą tak dużo wspólnego. Znała ludzi, wiedziała który zespół na co stać i znała każdy finansowo-promocyjny aspekt królowej sportów motorowych, ale nie miała pojęcia o głowie zawodnika. A jednak, sprawiła, że jego nastawienie do życia i pracy diametralnie się zmieniło. Sprawiła, że odbierał właśnie swoją czwartą nagrodę za pierwsze miejsce w tym sezonie i cieszył się prowadzeniem w klasyfikacji generalnej przed Verstappenem, Ricciardo, Hulkenbergiem, który dowiózł swoje przeklęte 4 miejsce i Hamiltonem, który miał nieszczęście nie dojechać dziś do mety. Była niesamowita.


Kiedy wyścigowe emocje opadły i każdy powoli wracał do swoich zajęć, Ava szła pustym korytarzem barcelońskiego hotelu, który już wieczorem zapełni się spoconymi mechanikami, zmęczonymi kierowcami i śpiącymi inżynierami. Larsson opuściła tor po wszystkich wywiadach udzielonych przez Hulkenberga i umówiła się z nim wieczorem, na kolacje. Teraz zmierzała do pokoju, w którym spędziła podczas tego weekendu więcej czasu niż we własnym. Zapukała delikatnie i czekała na odpowiedź. Drzwi otworzyły się po kilku sekundach, tak jakby Vettel warował tuż przy nich. Od razu porwał ją w ramiona i przytulał do piersi, słysząc jej słodki śmiech.
- Wyglądasz zjawiskowo, moja kochana. - komplementował, pożerając ją wzrokiem. Z bliska wyglądała jeszcze piękniej niż z podium.
- Wiem, starałam się. - odparła niewzruszona, okręcając na placu kosmyk włosów wypadający z jej koka.
- A dla kogo to? - mruknął, wydobywając spod jej sukienki delikatny łańcuszek, który jej podarował.
- Dla siebie. Kobiety ubierają się głównie dla siebie.
- A ja myślałem, że żeby zdobywać, manipulować i dręczyć mężczyzn. - zaśmiał się, wbijając wzrok w jej usta, pomalowane ciemnobrązową szminką. Idealnie wykonturowane i pełne. Seksowne jak diabli.
- Może tak troszeczkę. - pokazała niewielką przerwę pomiędzy palcem wskazującym, a kciukiem. Vettel pokiwał ironicznie głową.
- Więc skoro przeszliśmy etap zdobywania, to proponuje płynnie przejść do kolejnego etapu i wyskoczyć gdzieś na kilka dni przed kolejnym GP. - ponownie wziął ją w ramiona. Ava natomiast udając zamyśloną, zarzuciła ręce na jego szyję i delikatnie mierzwiła jego włosy.
- Avo, przecież wiem, że już zdecydowałaś. - szepnął jej do ucha i delikatnie przygryzł jego płatek. Mruknęła cichutko w odpowiedzi. Przecież wiedział, że się zgodzi. Pragnęła go tak samo, jak on pragnął jej. Ale kiedy po jej wyjściu zamawiał dla nich bilety na samolot i szukał hotelu, o jego obowiązkach chciał przypomnieć mu telefon. Połączenie było od Hanny, która bardzo rzadko musiała uciekać się do dzwonienia do niego w trakcie weekendu GP. Według całkiem długiej tradycji to on dzwonił do niej każdego dnia. Z czasem przestało być to tak gorliwe, a ostatnio nie robił tego prawie wcale. Dziś po raz pierwszy nacisnął czerwoną słuchawkę. Był to pierwszy sygnał tego, że tak samo jak Ava, on też może nie wyjść z tego cało.
~*~
I tym przyjemnym rozdziałem kończymy rok 2016 :)
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku, kochane! :)

środa, 14 grudnia 2016

Rozdział 6 - Unpredictable moments can change your life, if you're ready for them.


Wychodząc z pokoju kierowcy, z trudem zaczęła odzyskiwać swoją równowagę. Schodząc po schodach, wyrzucała sobie, że ze wszystkich mężczyzn, których spotkała w ciągu ostatnich dziesięciu lat swojego życia, otworzyła się przed tym, który ma rodzinę. Pluła sobie w brodę, że pozwoliła zaciągnąć się do łóżka i uczestniczyła w tym wszystkim. W vettelowym sposobie na odreagowanie czy urozmaicenie nudnego, widać, życia. Dała się wmanewrować w tą chorą sytuację, tracąc na chwilę zdrowy rozsądek. Była przekonana, że więcej się w sprawie Sebastiana Vettela nie zawaha. Przemykając przez śpiący jeszcze hotel, czuła się podle względem samej siebie. Czemu dała skusić się na te wszystkie sztuczki i złamała swoje zasady? Co Vettel miał w sobie, że nie potrafiła mu się oprzeć? Wpadając do pokoju jak burza, nawet nie zauważyła, że zaczyna się dusić, że braknie jej oddechu, a do poczucia spokoju tak naprawdę jest cholernie daleko.
- Kurwa! - warknęła, czując jak po policzkach spływają jej łzy. Bowiem moje drogie, Ava Larsson pomimo usilnych starań nadal była tylko człowiekiem, nadal była poddawana emocjom i nadal czuła. Zakochiwała się pomimo wszelkich przeciwwskazań, a co gorsza, z powodu jej kurczowego trzymania się muru wybudowanego już dawno temu, nawet nie zauważyła kiedy zaczęła czuć coś do Sebastiana. Wiedząc, że nie może liczyć na nic więcej, tego właśnie pragnęła. Dokładnie wiedząc o narzeczonej i dzieciach niemieckiego kierowcy, nadal go pragnęła.


Monaco.
W tym tygodniu Ava podpisywała z Hulkenbergiem całkiem ważną umowę z nowym sponsorem. Pewna niemiecka firma produkująca systemy hamulcowe postanowiła zacząć współpracę z kierowcą. Larsson nie miała najmniejszych problemów z negocjacjami, gdyż sama firma była otwarta na spory sponsoring Hulka, a on nie miał nic przeciwko byciu ich twarzą. Pozostawało tylko dopiąć wszystko jak najkorzystniej dla samego Nico. Miało się to zdarzyć podczas ich ostatniego spotkania w Monaco. Może nie miała podczas niego problemów ze skupieniem i egzekwowaniem jego żądań, ale Nico doskonale widział, że była czymś poddenerwowana. Czym? Nie pytał. Po pierwsze dlatego, że prawdopodobnie nie uzyskał by odpowiedzi, a po drugie nie lubił wtrącać się w życie innych ludzi. Sądził, że skoro będzie chciała to powie mu jaki jest powód, a jeżeli nie to widocznie potrafi poradzić sobie z nim sama. On wyznawał w tej przyjaźni zasadę, że nie muszą się sobie spowiadać, wystarczy, żeby dla siebie byli. I z tym Hulkenberg nie miał żadnych problemów. Wyciągał ją na kolację, pijatyki z kierowcami lub nawet na zakupy, które ją odstresowywały. Coraz częściej dzięki takiemu przebywaniu przy niej, kiedy miała większy lub mniejszy kryzys, udawało mu się usłyszeć od niej o jego powodzie. Wiedział jednak, że robiła to tylko wtedy, kiedy nie odkrywała przy tym zbyt wiele siebie. Te największe problemy, ukrywała głęboko. Sądził, że nie tylko przed nim, ale też po części przed sobą. Nie trudno było domyślić się na pierwszym spotkaniu, że blondynka to osoba niezwykle skryta i nieufna. Nico, podczas swojego trzydziestoletniego stażu na ziemskim padole, zdążył wydedukować, że ludzie nie są nieufni bez powodu. Podobnie jak Vettel, bardzo chciał poznać okoliczności, przez które Ava nie lubi wchodzić z ludźmi w bliższe interakcje. Nie traktował tego jednak jako trudną do rozwiązania zagadkę z nagrodami, ale ważnym było dla niego, by spróbować to naprawić. Hulkenberg był z natury dobrym człowiekiem i chciał aby wszystkim żyło się dobrze, a zwłaszcza ludziom mu bliskim. A taka stała się dla niego Dunka. Był jej wdzięczny za wszystko co dla niego robiła, za wszystkie zarwane noce, długie telefony i godziny w samolotach, za każde nerwowe stukanie paznokciami w oczekiwaniu na decyzję sponsora, dobór i pilnowanie diety czy chowanie przed wścibskimi fotoreporterami. Pomimo jej trudnego charakteru, bardzo ją polubił. Potrafili się dogadać, czasami nawet bez słów i tworzyli naprawdę zgrany zespół. Nic dziwnego, że chciał aby Ava trochę bardziej otworzyła się na świat i cieszyła się jego pięknem.


Runda 5. Hiszpania.
Do Barcelony dotarli w środę rano. Ponieważ w tym tygodniu to Perez zarywał noce w fabryce w Silverstone, nie musieli lecieć razem z zespołem. Kiedy weszli na tor Catalunya, wszyscy uwijali się jak w ukropie. Ciężarówki wymieniały się przy boksach, kręcąc się jedna za drugą. Mechanicy rozładowywali narzędzia, samochody i części zapasowe. Inżynierowie podłączali komputery i przeglądali papiery, które ze sobą zabrali. Specjalnie do tego wyznaczeni pracownicy obiektu, belka po belce rozstawiali imponujące motorhome'y każdego z zespołów. Zniecierpliwieni pracownicy, nie mogąc doczekać się otworzenia swoich stołówek, ruszali po kawę do paddockowej kawiarni. Stewardzi i inni sędziowie krążyli i szukali wszelkich nieprawidłowości. Porządkowi podlewali ostatnie kępki trawy i grabili żwir na poboczach. Każda z tych osób miała na dziś jasno postawione zadanie. Również Ava miała w ten weekend prawdziwe urwanie głowy. W sobotę i niedzielę czekało ją zajmowanie się hiszpańskim sponsorem Hulka, który postanowił zjawić się na torze, a do samego weekendu wyścigowego czekało ją mnóstwo papierkowej roboty. Miała jednak zamiar znaleźć chwilę wolnego czasu dla siebie. Czas przestać bawić się w bohaterkę oper mydlanych, która przez 50 odcinków będzie biła się z myślami.

Idąc wprost do bijącego z daleka po oczach motorhome'u Ferrari, nie oczekiwała całej tej historii z księciem na białym koniu, czy w tym przypadku raczej w czerwonym bolidzie. Nie liczyła też na żadne ogromne deklaracje i obietnice. Chciała po prostu spróbować, zobaczyć jak to się potoczy i czy to w ogóle ma jakikolwiek sens. Weszła szybko po schodkach, pilnując by nie potknąć się na którymś stopniu przez zbyt wysokie obcasy. Przemierzyła kawałek korytarza, który dzielił ją od drzwi z wizerunkiem niemieckiego kierowcy i bez wahania w nie zapukała. Przez chwilę panowała za nimi denerwująca Avę cisza, ale potem dało się słyszeć szmer i drzwi się rozsunęły, ukazując Sebastiana z blond włosami w nieładzie i zaspanymi oczami, które jednak rozszerzyły się szybko na widok gościa.
- Dobrze, że jesteś. - uśmiechnął się delikatnie i wpuścił Dunkę do środka. Przekręcił klucz w zamku i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, poczuł jej miękkie usta na swoich. Bez wahania przyciągnął jej drobne ciało do swojego, jakby czekał na tę chwilę całe życie. W tym momencie wiedział, że Ava jest jego, że nie będzie już więcej uciekała.
- Moja silna wola. - wysapała nagle, odrywając na chwilę swoje wargi od jego. Nawet wtedy czuła ich gorąco. Jej zamglony wzrok sprawiał, że uśmiechał się szeroko.
- Co z nią, kochana? - zapytał czule, gładząc jej miękkie włosy. Mając ją wtedy w ramionach czuł się, jakby miał wszystko. Jakby cały świat leżał u jego stóp.
- Złamałeś ją. - wzruszyła ramionami, przypominając mu ich niedawną rozmowę w Rosji.
- Mówiłem, że tak będzie. - odparł i powoli zsunął dłonie na jej pośladki. Objęła go ramionami za szyją i czując jego szybkie bicie serca ponownie złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. I prawdopodobnie kompletnie by się zatracili, gdyby nie donośne pukanie Britty do drzwi i oznajmienie, że do początku czasówki zostało zaledwie dwadzieścia pięć minut.
- Ava, nawet nie wiesz jak chciałbym się teraz z tobą kochać, ale mam kwalifikacje do wygrania. - rzucił, próbując powstrzymać się od dalszego rozbierania blondynki. Naprawdę nie mógł sobie teraz na to pozwolić, chociaż jego ciało domagało się bliskości ciała Avy.
- Wróć do mnie z Pole Position. - szepnęła mu do ucha, pokazując zawieszony na szyi łańcuszek z numerem 5.


Być może Vettel był pierwszy w klasyfikacji generalnej kierowców, ale nie oznaczało to, że Ferrari ma najmocniejszy bolid w stawce. Będąc szczerym od początku tego weekendu dostawali srogie lanie od Red Bulli i ich nadzieje na dobre kwalifikacje były nikłe. Tego dnia jednak do Sebastiana powróciło to, z czego był najbardziej znany - perfekcja. W swojej karierze wiele razy nokautował czasami rywali, zarówno podczas kwalifikacji jak i w wyścigach. Kluczem do tego była właśnie perfekcja, którą utracił gdzieś na początku ery Mercedesa. Teraz, sam nie wiedział w jaki sposób, wsiadając do bolidu przed Q1 czuł błogi spokój, taki jak w czasach swojej dominacji. Kiedy wystarczyło mu jedno okrążenie na zniszczenie rywali. Był spokojny i skupiony tylko na trasie toru. Czuł, że ma wszystko czego potrzebuje do startu z pierwszej linii jutrzejszego dnia. Podczas trzech sesji pokonał trzy bezbłędne okrążenia, po jednym w każdej. Zadziwił kibiców, dziennikarzy, rywali z toru, a nawet samego Maurizio, który nigdy nie posądzałby swojego bolidu o takie zdolności. Idąc na konferencje prasową czuł to. Odnalazł swoją pasje, ten brakujący element do stania się kierowcą pamiętanym przez miliony. Uśmiechnął się pod nosem, widząc w oddali Avę. Oto i kobieta, która jest iskrą dla jego pasji.


poniedziałek, 5 grudnia 2016

Rozdział 5 - Next thing that I know I'm in a hotel with you.


Runda 4. Rosja.

Ava Larsson nie należała do kobiet, które należy denerwować. O ile w ogóle jakąś kobietę należy denerwować. Sebastian Vettel natomiast, doprowadził Dunkę do furii. Zmanipulował ją i nie wydawał się z tego powodu wcale zawstydzony. Jego wielkie, męskie ego przyprawiało Avę o mordercze odruchy. Był kolejnym, nic nie wartym mężczyzną, którego spotkała na swojej drodze. A tym razem naprawdę miała nadzieję, że tak nie będzie. Jeszcze bardziej irytował ją fakt, że tak bardzo zalazł jej za skórę. Wolałaby przejść obok niego obojętnie, niż przeżywać jego zachowanie każdego kolejnego dnia. Wzbudzało to bowiem u niej wątpliwości, czy Vettel faktycznie jest jej obojętny. Będąc na paddocku w Sochi, prawie nie opuszczała budynków Force Indii by nie spotkać kierowcy Ferrari. Chociaż jedyne czym mogła go obdarzyć było prawdopodobnie pogardliwe spojrzenie, wolała nie wystawiać się na próbę. Jeżeli wędrowała po torze, robiła to w towarzystwie Hulkenberga, pewna, że Niemiec nie podejdzie do nich, by wszystko się nie wydało. Tak udawało jej się unikać blondyna aż do soboty, kiedy zaskakując ją, wszedł pewnym krokiem do boksów FI. Wtedy Larsson, którą trudno zdziwić, po prostu opadła szczęka. Jego tupet wprawił ją jednocześnie w osłupienie, ale i wywołał podziw. Zanim jednak do niej dotarł, na szczęście, drogę zastąpił mu jej przyjaciel.
- Seb! Co cię tu sprowadza, czyżbyś miał aż tak dosyć Ferrari? - zaśmiał się Hulk, podając koledze rękę. Vettel, który miał nadzieję uniknąć wszelkich przeszkód na drodze do blondynki, z niezauważalnym westchnięciem uścisnął wyciągniętą dłoń, jednoczenie rzucając kobiecie wymowne spojrzenie. Więcej Avie nie trzeba było, zamknęła laptopa, zgarnęła swoją torbę i zwiała z garażu, stukając obcasami chabrowych szpilek.
- Chciałem zapytać o Avę. Jesteś z niej zadowolony? - skłamał z szerokim uśmiechem.
- Dzięki tej kobiecie jedyne czym muszę się martwić to czyste piękno jazdy. Jest niesamowita. - zachwycał się. Akurat o tym Seb zdążył się już przekonać. - Ale jeżeli chcesz ją zatrudnić, to mam złe wieści. Ava jest na moją wyłączność!
- Potrafisz się ustawić. - odparł ze śmiechem i starał się jak najszybciej wymyślić kolejne kłamstwo. - A myślisz, że mogłaby mi kogoś polecić?
- Pewnie, że tak. - Nico obejrzał się za siebie, spodziewając się zobaczyć przyjaciółkę. Kiedy zamiast tego ujrzał puste miejsce, polecił Vettelowi by poszedł na tyły do jego pokoju, gdzie przesiadywała, kiedy w garażu było za głośno i nie mogła się skupić. Tym samym nieumyślnie wydał biedną Larsson, która poirytowana przewróciła tylko oczami, kiedy zobaczyła Niemca w progu.
- Co ty tu, u diabła, robisz? - warknęła, wstając z kanapy i podeszła do niego wściekła. Powstrzymała się od odepchnięcia go i ruszyła do wyjścia. Złapał ją jednak z ogromnym refleksem za rękę i nie miał zamiaru puścić. Wbił w nią spojrzenie, od którego nogi odmawiają posłuszeństwa.
- Widzę, że opierasz się ostatkami sił. - szepnął jej do ucha, puszczając łokieć i delikatnie przesuwając ręką po jej talii.
- Może powinieneś zbadać sobie wzrok. - odparła, czując jak zasycha jej gardło. Biła się sama ze sobą, by strącić jego dłoń, jednak nie mogła się na to zdobyć.
- I uwierz mi, ja też wykorzystuje końcówkę silnej woli, by cię nie pocałować. Tu i teraz. - czuła jak jego ręka zadrżała, kiedy dotarła do linii bioder i zatrzymała się gwałtownie. Ona sama też zadrżała, czując jak ciepło rozlewa się powoli po jej ciele.
- Być może nie przewidziałeś, że moja silna wola na wyczerpaniu, jest nadal silniejsza od twojej. - starała się myśleć trzeźwo, by nie ulec. Przypomnieć sobie, jak jeszcze przed chwilą była na niego tak potwornie zła. Wszystko jednak znikało jak za mgłą, kiedy jego rozpraszające ręce wędrowały po jej talii, a usta były już tylko milimetry od jej ucha.
- A jednak, nie mam zamiaru zaprzestać prób złamania jej. - nieurażony słowami, a skupiony na reakcji jej ciała, nie dawał za wygraną. Delikatnie musnął płatek jej ucha wargami, z satysfakcją widząc jak się wzdrygnęła, a na jej karku pojawiła się gęsia skórka. Wtedy jednak, owe ostatki silnej woli przebiły się przez pożądanie, które w niej rodził i zmusiły ją do ruszenia galaretowatych nóg.
- Nie omieszkam dać znać, kiedy ci się to uda. - mruknęła i niepewnym krokiem jak najszybciej opuściła pomieszczenie. Jeszcze po wyjściu z niego, kręciło jej się w głowie od zapachu jego perfum i bliskości jego ciała.



Od samego rana dwóch spośród Niemców w stawce, było najbardziej zmotywowanymi ludźmi na torze. Każdy z nich  miał swoje ambicje na ten start i nie mieli zamiaru odpuścić. Vettel przed wejściem do samochodu wyginał swoją szyję na wszystkie strony, słuchając jak kości strzelają mu w karku. Robił to zawsze, kiedy przeczuwał trudne starty. Skupiał się przy tym na swojej obmyślonej wcześniej strategii obrony pozycji. Tym razem również łatwo wybrał optymalną drogę by uciec zarówno drugiemu Verstappenowi, jak i trzeciemu Ricciardo. Hulkenberga i Hamiltona zostawił już kolegom. Wsiadając do samochodu myślał tylko o wygranej. Zupełnie tak, jak za swoich mistrzowskich czasów. Czuł ssanie w żołądku, takie samo jak wtedy, kiedy jest głodnym. Tym razem chodziło jednak o głód zwycięstwa. Nie miał wątpliwości, że zaspokoi go już w ten weekend, zastanawiał się tylko ile walki będzie musiał o to stoczyć.  Kiedy wsiadł do samochodu i zapadł w swój trans, nie było już dla niego żadnych przeszkód. Zerknął w lusterko, na cały tył stawki i powtarzając sobie dokładnie trasę toru, czuł w ustach smak zwycięskiego szampana. I jak okazało się dwie godziny później, nie mylił się. Zwycięstwo było proste jak na torze kartingowym. Kiedy udało mu się odejść na starcie, wszyscy zajęli się sobą. Red Bulla nękała Force India, a Force Indię Hamilton z Bottasem. Po wyścigu słyszał tylko o emocjonujących walkach z tyłu stawki. A na podium dołączył do niego Hulkenberg, który dowiózł swoje pierwsze drugie miejsce w karierze i Hamilton, który sprytnie ograł dwa Czerwone Byki.



Sebastian był osobą bardzo emocjonalną. Kiedy się cieszył, to do łez, kiedy się denerwował to do wyzwisk. Już za czasów Red Bull Racing nie raz pokazał łzy lub środkowy palec. O ile jednak RBR udawało się temperować Niemca, tak Ferrari nawet za bardzo na tym nie zależało. Dopóki nie obrażał publicznie samochodu i zespołu, dopóty mógł sobie wyzywać kogo tylko miał ochotę. Nie polepszało to jego wizerunku w mediach, ani tym bardziej wśród kierowców. Zawsze miał na pieńku z Alonso i Webberem, a po ostatnim sezonie z daleka omijał go zastraszony już Kvyat i wiecznie niepokorny Esteban Gutierrez. Również z Maxem Verstappenem nie raz się już starł, nie tylko na torze ale i poza nim. Z resztą potrafił się dogadać, nawet jeżeli przez team radio nazwał ich bardzo niepoprawnie politycznie. Z Hulkenbergiem ani nie miał nigdy problemów w trakcie wyścigu, ani po nim. Lubili uciąć sobie krótką rozmowę w trakcie weekendu, pośmiać się, a nawet startowali w jednej drużynie w Race of Champions. Kiedy jednak do gry swoim eleganckim krokiem wkroczyła Ava, jego nastawienie do Hulka zmieniało się jak w kalejdoskopie. Najpierw traktował kolegę jako drogę do blondynki, potem był przy tym zbędny i ponownie wymieniali się opiniami o torach i plotkach piłkarskich. Teraz jednak, zaczynał niecierpliwego Vettela denerwować. Widok Avy na jego rękach, roześmianej równie szczerze jak on i ślad jej różowej szminki na jego policzku, sprawił, że mocniej zacisnął szczęki. Nie lubił patrzeć jak ktoś zabiera mu trofeum sprzed nosa, o czym dobitnie przekonał się rok temu w Meksyku Verstappen. Sam fakt oglądania kierowców Mercedesa przed nim, wywoływał u niego odruch wymiotny. Teraz znowu wrócił na szczyty, a jego palec wskazujący zamiast grozić, był symbolem zwycięstwa. Wiedział jednak, od kolacji z Avą, że nie zadowolą go tylko materialne trofea. Chciał podbić serce Dunki i nie podobało mu się, że zamiast niego, robił to Nico. Nie dość, że tego dnia musiał się sporo namęczyć, żeby po pit stopie wyprzedzić szerokiego jak szykana Hulka, to jeszcze teraz musi oglądać to, co ogląda. To on zwyciężył w tym wyścigu, a to kierowca Force Indii zgarnia największe oklaski. Już zaciskał pięści na swoim pucharze, kiedy podszedł do niego Kimi.
- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz jakbyś właśnie wygrał. - mruknął, mierząc przyjaciela podejrzliwym wzrokiem.
- Mam dziś jeszcze trochę do wygrania. - odparł i odszedł, nie zwracając uwagi na żadne z trojga.



Kilka drinków przyjemnie szumiało jej w głowie, kiedy szła hotelowym korytarzem. Upewniła się, że jej podopieczny grzecznie zakończy wieczór w swoim pokoju, gdzie wraz kilkoma kierowcami postanowili dokończyć picie. Uspokoiło ją to, gdyż jej zadaniem było między innymi uniknąć jakichkolwiek niepotrzebnych zdjęć lub spotkań po alkoholu w wykonaniu Hulkenberga. Był dorosły, więc jeżeli chciał się upić to to zrobi, wystarczyło zadbać o to, by nie natknął się wtedy na niego ktoś ważny. Sama dała się porwać i wychyliła z nimi kilka kieliszków mocniejszego alkoholu, przy wiwatach Hamiltona z Perezem, kiedy zagryzała tequlię limonką bez najmniejszego skrzywienia. Teraz marzyła o spokojnym śnie, który umożliwi jej normalne funkcjonowanie następnego ranka i ściągnięcie z łóżka tego lenia, zanim odleci ich samolot. Nacisnęła guzik windy i spokojnie czekała na oznajmiający jej przybycie dzwonek. Kiedy wreszcie się rozległ, uniosła przymknięte powieki i utkwiła wzrok w oczekującym na jej wejście mężczyźnie. Vettel stał oparty o ścianę windy jedną ręką, trzymając drugą w kieszeni dżinsów. Nie powitał jej, nie uśmiechnął się na jej widok, nie obdarzył jej dłuższym spojrzeniem. Kiedy po naciśnięciu guzika z numerem jej piętra oparła się plecami o ścianę na przeciw niego, zrobił to samo, mierzwiąc uprzednio swoje blond włosy. Jechali w ciszy, patrząc na przeskakujące na okienku liczby. Chcąc zakończyć to milczące spotkanie jak najszybciej, ruszyła do drzwi, gdy tylko zaczęły otwierać się na 20 piętrze. Wtedy jednak Sebastian złapał ją zdecydowanie nad nadgarstkiem i przyciągnął do siebie tak, że wpadła na niego z impetem. Bez cienia wahania ujął jej twarz w dłonie i zaczął całować. Zaskoczył ją, ale nawet na sekundę nie przyszło jej do głowy, by nie odwzajemnić pocałunku. Wręcz przeciwnie, po chwili oddawała je równie namiętnie jak on. Dźwig ruszył w górę, by dowieść ich na trzydzieste piętro. Tam wypadli z niego, nie przerywając zachłannych pocałunków, które rozgrzewały usta i przyśpieszały oddechy. Nie przejmując się niczym, poza sobą, przemknęli przez korytarz do pokoju zajmowanego przez Vettela.
- Seb... - zaczęła, wahając się na chwilę przed zdjęciem jego koszulki. Nie była pewna czy to alkohol tak wyostrzył wszystkie jej zmysły, czy może sam Seb.
- Przestań wszystko kontrolować. - przerwał jej szeptem. Ciepło jego oddechu delikatnie popieściło jej szyję. Już nie miała wątpliwości, gwałtownie ściągnęła czarny materiał, który przykrywał jego tors i rzuciła gdzieś za siebie. Obchodziły ją tylko jego ręce na jej ciele, błądzące od talii po policzki. Jego pocałunki, które rozpalały każdy skrawek jej ciała, były dla niej jak ratunek przed kompletnym zamarznięciem. Patrzył na nią, chłonąc każdy szczegół, każdy błysk w zielonych tęczówkach, gęsią skórkę, pieprzyk, spazmatyczny ruch rozkoszy. Pamiętał wzór czerwonej bielizny i miękką w dotyku koronkę pończoch. Chłonął jej zapach i dotyk chłodnych dłoni na swoim ciele. Delikatne podgryzanie jego szyi, wariacje języka, jej wyzywający wzrok. Poznawali się tej nocy najdokładniej jak umieli, jakby chcieli zapamiętać każdy dotyk, każde złączenie ich ciał na zawsze. Dosłownie oszaleli na swoim punkcie. Jej ciche zmysłowe pomrukiwanie do ucha, przeradzające się w coraz głośniejsze jęki, sprawiały mu większą satysfakcję niż orgazm jakiekolwiek innej kobiety. Delikatne wbijanie się jej paznokci w jego kark sprawiało, że mocniej chwytał ją w biodrach. Kochali się bez opamiętania, a Ava zapominała w jego ramionach każdą kolejną krzywdę, której kiedyś doznała. Wszystko przestawało mieć znaczenie, kiedy szeptał jej do ucha, jak bardzo jej pragnie.

Jednak kiedy rano obudziły ją pierwsze promienie słońca, uświadamiając sobie, że leży w objęciach Vettela, poczuła się okropnie. Jego silne ramiona, które obejmowały ją, by dać poczucie bezpieczeństwa, wywołały małą panikę w jej głowie. I mimo iż coś podpowiadało jej cichutko i nieśmiało, by w owych ramionach zostać, to jedyne o czym myślała to iż jego narzeczona właśnie budzi się w pustym łóżku. Bez wahania uwolniła się z objęć, które jeszcze kilka godzin temu były wszystkim, czego pragnęła. Ponieważ nie bawiła się w dyskrecję, Sebastian natychmiast się rozbudził.
- Ava, gdzie ty uciekasz o piątej rano? - zapytał, unosząc się na łokciach i obserwując spokojnie jej chaotyczne ruchy, niczym nie przypominające tych wysublimowanych i przemyślanych, jakimi odznacza się zazwyczaj.
- To nie miało miejsca. - warknęła, zapinając zamek od sukienki. Tak bardzo pragnęła, żeby to w ogóle nie miało miejsca.
- A ja jestem całkiem pewien, że miało. - odparł surowo, rozwiewając jej zaczątki spokoju. Czuł wczoraj jej szybkie bicie serca, widział zaciśnięte powieki i przede wszystkim jej wtulone w niego ciało, całkowicie mu oddane.
- Och, przestań, przecież byłam tylko kolejną do zaliczenia. Cholerną literką w alfabecie. A ja głupia się na to zgodziłam. - uniosła się. Mówiąc to głośno, sama się do tego przekonywała. Puści to wszystko w niepamięć, omijając Niemca szerokim łukiem.
- Czyś ty zwariowała? - wstał i ubiegając ją, przytrzymał drzwi, uniemożliwiając ich otworzenie.
- Nie, to ty zwariowałeś. Masz narzeczoną i dzieci, a przytulasz mnie rano, jakbyś... - zawiesiła na chwilę głos. Zbił ją, wpatrując się prosto w oczy. Zabrakło jej słów, a to nie zdarza się często. Nie kiedy zachowuje dystans, racjonalnie myśli i nie głupieje...
- Jakbym tylko ciebie pragnął. - dokończył.

~*~
I tak oto Ava uległa. Ale czy na dobre?
Nie wiem czy jest tu Was dużo, ale jeżeli jesteście to dajcie znać w komentarzach. Zawsze jestem ciekawa waszych opinii, a i motywacja do pisania jest większa :)
Poza tym z chęcią zajrzę na wasze blogi, łącznie z tymi, które F1 nie dotyczą, także zostawiajcie linki w komentarzach :)