poniedziałek, 5 grudnia 2016

Rozdział 5 - Next thing that I know I'm in a hotel with you.


Runda 4. Rosja.

Ava Larsson nie należała do kobiet, które należy denerwować. O ile w ogóle jakąś kobietę należy denerwować. Sebastian Vettel natomiast, doprowadził Dunkę do furii. Zmanipulował ją i nie wydawał się z tego powodu wcale zawstydzony. Jego wielkie, męskie ego przyprawiało Avę o mordercze odruchy. Był kolejnym, nic nie wartym mężczyzną, którego spotkała na swojej drodze. A tym razem naprawdę miała nadzieję, że tak nie będzie. Jeszcze bardziej irytował ją fakt, że tak bardzo zalazł jej za skórę. Wolałaby przejść obok niego obojętnie, niż przeżywać jego zachowanie każdego kolejnego dnia. Wzbudzało to bowiem u niej wątpliwości, czy Vettel faktycznie jest jej obojętny. Będąc na paddocku w Sochi, prawie nie opuszczała budynków Force Indii by nie spotkać kierowcy Ferrari. Chociaż jedyne czym mogła go obdarzyć było prawdopodobnie pogardliwe spojrzenie, wolała nie wystawiać się na próbę. Jeżeli wędrowała po torze, robiła to w towarzystwie Hulkenberga, pewna, że Niemiec nie podejdzie do nich, by wszystko się nie wydało. Tak udawało jej się unikać blondyna aż do soboty, kiedy zaskakując ją, wszedł pewnym krokiem do boksów FI. Wtedy Larsson, którą trudno zdziwić, po prostu opadła szczęka. Jego tupet wprawił ją jednocześnie w osłupienie, ale i wywołał podziw. Zanim jednak do niej dotarł, na szczęście, drogę zastąpił mu jej przyjaciel.
- Seb! Co cię tu sprowadza, czyżbyś miał aż tak dosyć Ferrari? - zaśmiał się Hulk, podając koledze rękę. Vettel, który miał nadzieję uniknąć wszelkich przeszkód na drodze do blondynki, z niezauważalnym westchnięciem uścisnął wyciągniętą dłoń, jednoczenie rzucając kobiecie wymowne spojrzenie. Więcej Avie nie trzeba było, zamknęła laptopa, zgarnęła swoją torbę i zwiała z garażu, stukając obcasami chabrowych szpilek.
- Chciałem zapytać o Avę. Jesteś z niej zadowolony? - skłamał z szerokim uśmiechem.
- Dzięki tej kobiecie jedyne czym muszę się martwić to czyste piękno jazdy. Jest niesamowita. - zachwycał się. Akurat o tym Seb zdążył się już przekonać. - Ale jeżeli chcesz ją zatrudnić, to mam złe wieści. Ava jest na moją wyłączność!
- Potrafisz się ustawić. - odparł ze śmiechem i starał się jak najszybciej wymyślić kolejne kłamstwo. - A myślisz, że mogłaby mi kogoś polecić?
- Pewnie, że tak. - Nico obejrzał się za siebie, spodziewając się zobaczyć przyjaciółkę. Kiedy zamiast tego ujrzał puste miejsce, polecił Vettelowi by poszedł na tyły do jego pokoju, gdzie przesiadywała, kiedy w garażu było za głośno i nie mogła się skupić. Tym samym nieumyślnie wydał biedną Larsson, która poirytowana przewróciła tylko oczami, kiedy zobaczyła Niemca w progu.
- Co ty tu, u diabła, robisz? - warknęła, wstając z kanapy i podeszła do niego wściekła. Powstrzymała się od odepchnięcia go i ruszyła do wyjścia. Złapał ją jednak z ogromnym refleksem za rękę i nie miał zamiaru puścić. Wbił w nią spojrzenie, od którego nogi odmawiają posłuszeństwa.
- Widzę, że opierasz się ostatkami sił. - szepnął jej do ucha, puszczając łokieć i delikatnie przesuwając ręką po jej talii.
- Może powinieneś zbadać sobie wzrok. - odparła, czując jak zasycha jej gardło. Biła się sama ze sobą, by strącić jego dłoń, jednak nie mogła się na to zdobyć.
- I uwierz mi, ja też wykorzystuje końcówkę silnej woli, by cię nie pocałować. Tu i teraz. - czuła jak jego ręka zadrżała, kiedy dotarła do linii bioder i zatrzymała się gwałtownie. Ona sama też zadrżała, czując jak ciepło rozlewa się powoli po jej ciele.
- Być może nie przewidziałeś, że moja silna wola na wyczerpaniu, jest nadal silniejsza od twojej. - starała się myśleć trzeźwo, by nie ulec. Przypomnieć sobie, jak jeszcze przed chwilą była na niego tak potwornie zła. Wszystko jednak znikało jak za mgłą, kiedy jego rozpraszające ręce wędrowały po jej talii, a usta były już tylko milimetry od jej ucha.
- A jednak, nie mam zamiaru zaprzestać prób złamania jej. - nieurażony słowami, a skupiony na reakcji jej ciała, nie dawał za wygraną. Delikatnie musnął płatek jej ucha wargami, z satysfakcją widząc jak się wzdrygnęła, a na jej karku pojawiła się gęsia skórka. Wtedy jednak, owe ostatki silnej woli przebiły się przez pożądanie, które w niej rodził i zmusiły ją do ruszenia galaretowatych nóg.
- Nie omieszkam dać znać, kiedy ci się to uda. - mruknęła i niepewnym krokiem jak najszybciej opuściła pomieszczenie. Jeszcze po wyjściu z niego, kręciło jej się w głowie od zapachu jego perfum i bliskości jego ciała.



Od samego rana dwóch spośród Niemców w stawce, było najbardziej zmotywowanymi ludźmi na torze. Każdy z nich  miał swoje ambicje na ten start i nie mieli zamiaru odpuścić. Vettel przed wejściem do samochodu wyginał swoją szyję na wszystkie strony, słuchając jak kości strzelają mu w karku. Robił to zawsze, kiedy przeczuwał trudne starty. Skupiał się przy tym na swojej obmyślonej wcześniej strategii obrony pozycji. Tym razem również łatwo wybrał optymalną drogę by uciec zarówno drugiemu Verstappenowi, jak i trzeciemu Ricciardo. Hulkenberga i Hamiltona zostawił już kolegom. Wsiadając do samochodu myślał tylko o wygranej. Zupełnie tak, jak za swoich mistrzowskich czasów. Czuł ssanie w żołądku, takie samo jak wtedy, kiedy jest głodnym. Tym razem chodziło jednak o głód zwycięstwa. Nie miał wątpliwości, że zaspokoi go już w ten weekend, zastanawiał się tylko ile walki będzie musiał o to stoczyć.  Kiedy wsiadł do samochodu i zapadł w swój trans, nie było już dla niego żadnych przeszkód. Zerknął w lusterko, na cały tył stawki i powtarzając sobie dokładnie trasę toru, czuł w ustach smak zwycięskiego szampana. I jak okazało się dwie godziny później, nie mylił się. Zwycięstwo było proste jak na torze kartingowym. Kiedy udało mu się odejść na starcie, wszyscy zajęli się sobą. Red Bulla nękała Force India, a Force Indię Hamilton z Bottasem. Po wyścigu słyszał tylko o emocjonujących walkach z tyłu stawki. A na podium dołączył do niego Hulkenberg, który dowiózł swoje pierwsze drugie miejsce w karierze i Hamilton, który sprytnie ograł dwa Czerwone Byki.



Sebastian był osobą bardzo emocjonalną. Kiedy się cieszył, to do łez, kiedy się denerwował to do wyzwisk. Już za czasów Red Bull Racing nie raz pokazał łzy lub środkowy palec. O ile jednak RBR udawało się temperować Niemca, tak Ferrari nawet za bardzo na tym nie zależało. Dopóki nie obrażał publicznie samochodu i zespołu, dopóty mógł sobie wyzywać kogo tylko miał ochotę. Nie polepszało to jego wizerunku w mediach, ani tym bardziej wśród kierowców. Zawsze miał na pieńku z Alonso i Webberem, a po ostatnim sezonie z daleka omijał go zastraszony już Kvyat i wiecznie niepokorny Esteban Gutierrez. Również z Maxem Verstappenem nie raz się już starł, nie tylko na torze ale i poza nim. Z resztą potrafił się dogadać, nawet jeżeli przez team radio nazwał ich bardzo niepoprawnie politycznie. Z Hulkenbergiem ani nie miał nigdy problemów w trakcie wyścigu, ani po nim. Lubili uciąć sobie krótką rozmowę w trakcie weekendu, pośmiać się, a nawet startowali w jednej drużynie w Race of Champions. Kiedy jednak do gry swoim eleganckim krokiem wkroczyła Ava, jego nastawienie do Hulka zmieniało się jak w kalejdoskopie. Najpierw traktował kolegę jako drogę do blondynki, potem był przy tym zbędny i ponownie wymieniali się opiniami o torach i plotkach piłkarskich. Teraz jednak, zaczynał niecierpliwego Vettela denerwować. Widok Avy na jego rękach, roześmianej równie szczerze jak on i ślad jej różowej szminki na jego policzku, sprawił, że mocniej zacisnął szczęki. Nie lubił patrzeć jak ktoś zabiera mu trofeum sprzed nosa, o czym dobitnie przekonał się rok temu w Meksyku Verstappen. Sam fakt oglądania kierowców Mercedesa przed nim, wywoływał u niego odruch wymiotny. Teraz znowu wrócił na szczyty, a jego palec wskazujący zamiast grozić, był symbolem zwycięstwa. Wiedział jednak, od kolacji z Avą, że nie zadowolą go tylko materialne trofea. Chciał podbić serce Dunki i nie podobało mu się, że zamiast niego, robił to Nico. Nie dość, że tego dnia musiał się sporo namęczyć, żeby po pit stopie wyprzedzić szerokiego jak szykana Hulka, to jeszcze teraz musi oglądać to, co ogląda. To on zwyciężył w tym wyścigu, a to kierowca Force Indii zgarnia największe oklaski. Już zaciskał pięści na swoim pucharze, kiedy podszedł do niego Kimi.
- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz jakbyś właśnie wygrał. - mruknął, mierząc przyjaciela podejrzliwym wzrokiem.
- Mam dziś jeszcze trochę do wygrania. - odparł i odszedł, nie zwracając uwagi na żadne z trojga.



Kilka drinków przyjemnie szumiało jej w głowie, kiedy szła hotelowym korytarzem. Upewniła się, że jej podopieczny grzecznie zakończy wieczór w swoim pokoju, gdzie wraz kilkoma kierowcami postanowili dokończyć picie. Uspokoiło ją to, gdyż jej zadaniem było między innymi uniknąć jakichkolwiek niepotrzebnych zdjęć lub spotkań po alkoholu w wykonaniu Hulkenberga. Był dorosły, więc jeżeli chciał się upić to to zrobi, wystarczyło zadbać o to, by nie natknął się wtedy na niego ktoś ważny. Sama dała się porwać i wychyliła z nimi kilka kieliszków mocniejszego alkoholu, przy wiwatach Hamiltona z Perezem, kiedy zagryzała tequlię limonką bez najmniejszego skrzywienia. Teraz marzyła o spokojnym śnie, który umożliwi jej normalne funkcjonowanie następnego ranka i ściągnięcie z łóżka tego lenia, zanim odleci ich samolot. Nacisnęła guzik windy i spokojnie czekała na oznajmiający jej przybycie dzwonek. Kiedy wreszcie się rozległ, uniosła przymknięte powieki i utkwiła wzrok w oczekującym na jej wejście mężczyźnie. Vettel stał oparty o ścianę windy jedną ręką, trzymając drugą w kieszeni dżinsów. Nie powitał jej, nie uśmiechnął się na jej widok, nie obdarzył jej dłuższym spojrzeniem. Kiedy po naciśnięciu guzika z numerem jej piętra oparła się plecami o ścianę na przeciw niego, zrobił to samo, mierzwiąc uprzednio swoje blond włosy. Jechali w ciszy, patrząc na przeskakujące na okienku liczby. Chcąc zakończyć to milczące spotkanie jak najszybciej, ruszyła do drzwi, gdy tylko zaczęły otwierać się na 20 piętrze. Wtedy jednak Sebastian złapał ją zdecydowanie nad nadgarstkiem i przyciągnął do siebie tak, że wpadła na niego z impetem. Bez cienia wahania ujął jej twarz w dłonie i zaczął całować. Zaskoczył ją, ale nawet na sekundę nie przyszło jej do głowy, by nie odwzajemnić pocałunku. Wręcz przeciwnie, po chwili oddawała je równie namiętnie jak on. Dźwig ruszył w górę, by dowieść ich na trzydzieste piętro. Tam wypadli z niego, nie przerywając zachłannych pocałunków, które rozgrzewały usta i przyśpieszały oddechy. Nie przejmując się niczym, poza sobą, przemknęli przez korytarz do pokoju zajmowanego przez Vettela.
- Seb... - zaczęła, wahając się na chwilę przed zdjęciem jego koszulki. Nie była pewna czy to alkohol tak wyostrzył wszystkie jej zmysły, czy może sam Seb.
- Przestań wszystko kontrolować. - przerwał jej szeptem. Ciepło jego oddechu delikatnie popieściło jej szyję. Już nie miała wątpliwości, gwałtownie ściągnęła czarny materiał, który przykrywał jego tors i rzuciła gdzieś za siebie. Obchodziły ją tylko jego ręce na jej ciele, błądzące od talii po policzki. Jego pocałunki, które rozpalały każdy skrawek jej ciała, były dla niej jak ratunek przed kompletnym zamarznięciem. Patrzył na nią, chłonąc każdy szczegół, każdy błysk w zielonych tęczówkach, gęsią skórkę, pieprzyk, spazmatyczny ruch rozkoszy. Pamiętał wzór czerwonej bielizny i miękką w dotyku koronkę pończoch. Chłonął jej zapach i dotyk chłodnych dłoni na swoim ciele. Delikatne podgryzanie jego szyi, wariacje języka, jej wyzywający wzrok. Poznawali się tej nocy najdokładniej jak umieli, jakby chcieli zapamiętać każdy dotyk, każde złączenie ich ciał na zawsze. Dosłownie oszaleli na swoim punkcie. Jej ciche zmysłowe pomrukiwanie do ucha, przeradzające się w coraz głośniejsze jęki, sprawiały mu większą satysfakcję niż orgazm jakiekolwiek innej kobiety. Delikatne wbijanie się jej paznokci w jego kark sprawiało, że mocniej chwytał ją w biodrach. Kochali się bez opamiętania, a Ava zapominała w jego ramionach każdą kolejną krzywdę, której kiedyś doznała. Wszystko przestawało mieć znaczenie, kiedy szeptał jej do ucha, jak bardzo jej pragnie.

Jednak kiedy rano obudziły ją pierwsze promienie słońca, uświadamiając sobie, że leży w objęciach Vettela, poczuła się okropnie. Jego silne ramiona, które obejmowały ją, by dać poczucie bezpieczeństwa, wywołały małą panikę w jej głowie. I mimo iż coś podpowiadało jej cichutko i nieśmiało, by w owych ramionach zostać, to jedyne o czym myślała to iż jego narzeczona właśnie budzi się w pustym łóżku. Bez wahania uwolniła się z objęć, które jeszcze kilka godzin temu były wszystkim, czego pragnęła. Ponieważ nie bawiła się w dyskrecję, Sebastian natychmiast się rozbudził.
- Ava, gdzie ty uciekasz o piątej rano? - zapytał, unosząc się na łokciach i obserwując spokojnie jej chaotyczne ruchy, niczym nie przypominające tych wysublimowanych i przemyślanych, jakimi odznacza się zazwyczaj.
- To nie miało miejsca. - warknęła, zapinając zamek od sukienki. Tak bardzo pragnęła, żeby to w ogóle nie miało miejsca.
- A ja jestem całkiem pewien, że miało. - odparł surowo, rozwiewając jej zaczątki spokoju. Czuł wczoraj jej szybkie bicie serca, widział zaciśnięte powieki i przede wszystkim jej wtulone w niego ciało, całkowicie mu oddane.
- Och, przestań, przecież byłam tylko kolejną do zaliczenia. Cholerną literką w alfabecie. A ja głupia się na to zgodziłam. - uniosła się. Mówiąc to głośno, sama się do tego przekonywała. Puści to wszystko w niepamięć, omijając Niemca szerokim łukiem.
- Czyś ty zwariowała? - wstał i ubiegając ją, przytrzymał drzwi, uniemożliwiając ich otworzenie.
- Nie, to ty zwariowałeś. Masz narzeczoną i dzieci, a przytulasz mnie rano, jakbyś... - zawiesiła na chwilę głos. Zbił ją, wpatrując się prosto w oczy. Zabrakło jej słów, a to nie zdarza się często. Nie kiedy zachowuje dystans, racjonalnie myśli i nie głupieje...
- Jakbym tylko ciebie pragnął. - dokończył.

~*~
I tak oto Ava uległa. Ale czy na dobre?
Nie wiem czy jest tu Was dużo, ale jeżeli jesteście to dajcie znać w komentarzach. Zawsze jestem ciekawa waszych opinii, a i motywacja do pisania jest większa :)
Poza tym z chęcią zajrzę na wasze blogi, łącznie z tymi, które F1 nie dotyczą, także zostawiajcie linki w komentarzach :)

1 komentarz:

  1. Uwielbiam opowiadania z Sebastianem, a jest ich tak mało, dlatego dziękuję Ci, że piszesz o moim ulubionym kierowcy F1. Całe opowiadanie jak i ten rozdział to cudo i mam nadzieję, że niedługo będzie kolejny.
    W międzyczasie zapraszam do siebie na http://can-i-trust-you-someday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń