środa, 11 stycznia 2017

Rozdział 9 - I know he is just not right for you.



 Runda 8. GP Europy. Azerbejdżan.
Ava próbowała się właśnie dobudzić pod zimnym prysznicem, kiedy usłyszała jak ktoś bezpardonowo wchodzi do jej pokoju. Na tyle bezpardonowo, że usłyszała go pomimo szumu prysznicowej wody. Nie należała do kobiet nadto strachliwych, więc po prostu zakręciła kurek, chwyciła ręcznik i wyrżnęła mokre włosy.
- Nico? - zadziwiła się, otwierając drzwi łazienki i widząc niemal czerwonego, ze złości jak mniemała, Hulkenberga. Mężczyzna nie mógł znaleźć sobie miejsca, chodził nerwowo w tą i z powrotem po niewielkim pokoiku, wyglądając nawet trochę komicznie. Słysząc pytanie Larsson, zatrzymał się gwałtownie i wbił w nią ostre spojrzenie. Pierwszy raz obdarzył ją czymś tak surowym i wymownym.
- Powiedz mi, że to co widziałem przed paroma minutami, to była fatamorgana! - rozkazał, wskazując palcem na zamknięte drzwi od jej pokoju. Dunka nie była głupia i w sekundzie zorientowała się, o cóż może mu chodzić. Nie miała jednak zamiaru pokazywać kart, a wręcz przeciwnie, grać niewinną blondyneczkę.
- Fatamorganę to możesz mieć na pustyni, a nie w środku stolicy Azerbejdżanu. - odparła, owijając się mocniej ręcznikiem.
- Ty mi tu nie graj specjalistki od logicznych wypowiedzi! Co robił tutaj Sebastian Vettel, we własnej osobie?
- Pytał o jakiegoś dobrego agenta. - skłamała bez mrugnięcia okiem i ruszyła do niewielkiej szafy, którą w swoim wyposażeniu miał pokój.
- Ooo, nie kłam! Jesteś dobra w ukrywaniu prawdopodobnie wszystkiego, ale ja nie jestem głupi! Ava, co ty wyprawiasz? Czy ty nie słyszałaś jak mówiłem, że on ma rodzinę? To jest podły drań! - dostał istnego słowotoku, robiąc się jeszcze bardziej czerwony, niż w momencie wejścia tutaj. Nie mówił tego wszystkiego bezpodstawnie. Od dawna po paddocku chodziły najróżniejsze plotki o najmłodszym mistrzu świata. Nie bardzo się nimi interesował, ale mając za zespołowego partnera największego po Alonso plotkarza w Formule, trudno było nie zarejstrować paru faktów. Wszystkie one uderzyły w niego z momentem zobaczenia kierowcy, wychodzącego nad ranem z pokoju jego przyjaciółki.
- Jesteś moim przyjacielem, nie ojcem Nico. Nie pouczaj mnie. - zmierzyła go srogim, zimnym spojrzeniem. Kiedy się denerwowała, stawała się zimna i zamknięta. Nie dawała nikomu do siebie dotrzeć. Nie lubiła, kiedy ktoś wtrącał się w jej życie. Nie przywykła by ktoś robił to w dobrej wierze. I nie potrafiła wyzbyć się tego nawyku, nawet jeżeli chodziło o Hulkenberga.
- Przyjaciele są od tego, żeby chronić przed upadkiem w przepaść. A ty stoisz na jej krawędzi Ava. - złapał ją delikatnie za rękę, tuż nad łokciem, chcąc ją zatrzymać. Bardzo nie chciał by kobieta wpadła w ową przepaść. Była bowiem tak głęboka, że szanse wydostania się z niej były naprawdę nikłe. Był przekonany, że jeżeli spadnie w jej ciemności, już nigdy nie będzie potrafiła dopuścić do siebie jakiegokolwiek szczęścia.
- Moje życie, moja przepaść. - odwarknęła i wyszarpnęła się z uścisku mężczyzny. Chwilę potem usłyszał tylko trzask łazienkowych drzwi.


Hulkenberg naprawdę wyznawał zasadę nie ingerowania w życie Avy. Do teraz. Nie potrafił się powstrzymać, mimo iż było to zupełnie sprzeczne z jego naturą. Nie mógł przejść obojętnie koło tej sytuacji i jeżeli ona nie chciała go słuchać, to Vettel musi to zrobić. Larsson nie była dla niego kimś przypadkowym w życiu. Wierzył, że nie bez powodu na nią trafił i nie bez powodu wszystko co dobre w jego karierze zaczęło dziać się właśnie teraz. W czasie tych wszystkich godzin wspólnej pracy, wypoczynku i zabawy, Hulk zauważył w Larsson kogoś zupełnie innego niż osoba, za którą chciała uchodzić. Widział ją jako emocjonalną, kruchą i niezwykle delikatną osobę. Pod oschłą skorupką, chowała dobre serce i strach przed jego złamaniem. I za wszelką cenę nie chciał dopuścić do jej upadku. Była zbyt dobrym człowiekiem według niego, by dotykało ją zło tego świata. A obecnie złem, które jej zagrażało był właśnie czterokrotny Mistrz Świata F1. Wiedział, że Dunka potrzebowała osoby, która się nią zaopiekuje i pokaże radość życia, ale nie do jasnej cholery, Sebastiana Vettela. To wręcz ostatnia osoba w jego mniemaniu, która powinna taką funkcję pełnić. Był więc zdeterminowany by Niemca ustawić do pionu. Ba! Był nawet gotów obić mu tą przystojną buźkę jeśli będzie trzeba, a należał przecież do osób wyjątkowo ugodowych.



Kierowcy F1 to ludzie, którym emocje i stresy nie są obce. To nieodłączny element ich życia. Jednak jeżeli ktoś myśli, że na torze kierują się tylko chłodną głową, kalkulacją i traktują każdego konkurenta tak samo, to jest w błędzie. W błędzie był też Hulkenberg, który do wyścigu o GP Azerbejdżanu myślał identycznie. Kiedy jednak na jego horyzoncie pojawiła się czerwona kropka, która miała na imię Sofia, a jej kierowcą był Vettel, obudził się w nim dziki instynkt. Znalazł zarówno w sobie, jak i swoim bezimiennym bolidzie zapasy mocy, wspinając się na wyżyny osiągów silnika i areodynamiki. Dogonił odrabiającego po nadprogramowym pit stopie Sebastiana w dwa okrążenia. Pomogły mu oczywiście szybsze opony i fakt, że były lepiej dogrzane niż vettelowe. Jego celem było wyprzedzenie kolegi z Niemiec, najlepiej spektakularnie i upokarzająco. Seb nie należał jednak do osób, które łatwo oddają pozycję, tym bardziej jeżeli przestał pałać do niego sympatią. Dlatego też, przed dramatycznym końcem tej zabawy, dostarczyli widzom i komentatorom niesamowitych emocji, a kamery pokazywały ich niemal bez przerwy przez 12 okrążeń. Kiedy jednak Vettel bezpardonowo wypchnął Hulka z toru, a ten uderzył w bandę, stracił panowanie nad bolidem i zarzucony, uderzył w niego niczym wracający bumerang, oboje stracili szansę na dokończenie wyścigu. Na torze pojawiła się czerwona flaga, a Nico, nie odpowiadając na pytania zespołu czy wszystko z nim w porządku, wyleciał z samochodu niczym oparzony i ruszył w kierunku patrzącego na swój pogruchotany pojazd, kierowcy Ferrari.
- Chciałeś mnie zabić, skurwysynie?! - chwycił go z furią za ramię. Nie przejmował się kamerami ani kibicami. Widział wszystko w jaskrawych barwach, a złość przysłaniała mu dodatkowo świat. Nie myślał, szedł za impulsem, a ten kazał nie oszczędzać Vettela.
- To ty idioto pchasz się tam gdzie nie ma miejsca na dwa samochody! - wyszarpnął mu się, ale nie odszedł na krok. Mierzyli się spojrzeniami, stojąc centymetry od siebie i od wielkiej bijatyki, jednocześnie. Nie raz mierzył się już tak z Webberem, tyle, że w zaciszu boksów, gdzie nikt prócz przyzwyczajonych już do kłótni mechaników, ich nie słyszał. Ileż to razy, musieli ich rozdzielać zapobiegawczo, by nie tłumaczyć się kolejnego dnia z lima pod okiem?
- Bo zamykasz drogę! Nikt cię nie uprawnił do rozbijania innych! - wrzeszczał, żywo gestykulując. Miał ochotę go zatłuc.
- Mówię ci, jak byk krowie, że wepchnąłeś się tam, gdzie nie było miejsca! To tylko i wyłącznie twoja wina! - pokazywał mu Sebastian. Każdy z nich był przekonany do swojej racji, a czując w tym wszystkim głęboki podtekst, nie mieli zamiaru odpuścić, póki nie wycofa się druga strona.
- Nie zgrywaj głupka, wiesz, że zamknąłeś mi drogę nieprzepisowo! - groził palcem Hulkenberg. Miał zamiar dziś dowieść dobry rezultat, nawet kolejne podium, a ten burak mu przeszkodził. Sam napatoczył mu się przed bolid i jeszcze miał czelność zepchnąć na metalowe bandy! A co gdyby to wszystko skończyło się gorzej? Przecież mógł też nie wysiąść z bolidu o własnych siłach!
- Mam ci to narysować?! Przeceniłeś swoje możliwości, beztalenciu! - ryknął, odtrącając jego palec sprzed swoich oczu. Alonso? Okej. Verstappen? Okej. Webber? Mniej okej, ale i tak zawsze odpuszczał. Hulkenberg? Tego już za wiele!
- Co powiedziałeś?! - oczy kierowcy Force Indii rozszerzyły się niebezpiecznie. Vettel zaczął wojnę.
- Że jedna wygrana w tym indyjskim gruchocie, nie sprawi, że masz talent!
- O nie, kurwa, wielki talent się znalazł! Gdzie byłeś ostatnie dwa lata?! Powiem ci, mój drogi. W DUPIE BYŁEŚ, GÓWNO UMIAŁEŚ ZROBIĆ! - wrzasnął, aż porządkowi krzątający się przy bolidach zatrzymali się gwałtownie, prawdopodobnie zastanawiając się, czy nie lepiej kierowców rozdzielić. Kiedy jednak Hulk zaczął odchodzić, wrócili do swojej pracy.
- Co cię tak boli?! Że jestem mistrzem świata, że miałem lepsze samochody od ciebie?! A może, to że Ava wolała mnie?! - zawołał za nim zawodnik Ferrari.
- Nie mieszaj jej do tego. Nie mieszaj, kurwa! - gwałtownie się odwrócił i nie miał już złudzeń co do tego, że ta kłótnia zakończy się pokojowo. Szarpnął kombinezon byłego już kolegi i zacisnął nerwowo pięści. Sebastian nie był mu dłużny i w sekundzie zareagował, odpychając go od siebie. Krew go zalała. Chce się bić? Proszę bardzo!
- No jasne, każdego by bolało, że go olewa! - dodał z ironicznym uśmiechem, mając pięści gotowe do ataku. Może i Hulk jest wyższy, ale on będzie szybszy.
- Ciebie widać bardzo, skoro nie możesz się powstrzymać pomimo dwójki dzieci i żony! - wytknął mu, podczas szarpaniny, którą wprawili dosłownie wszystkich w osłupienie. Osłupiały był Arivabenne, osłupiała była cała Force India, osłupiała nawet sama Ava.
- Narzeczonej! - odparował mu Vettel, jednocześnie zadając cios koledze i przyjmując cios od niego. Każdy z nich usłyszał chrzęst kości. Seb szczęki, a Nico nosa. Charliemu Whitingowi ogromnie dużo czasu zajęło wysłanie kogokolwiek do dwójki, która z szarpaniny przechodziła już do bójki. Ale kierowca samochodu bezpieczeństwa zdążył, zanim panowie połamali sobie kości.
- Zajebiście! Licytujmy się teraz, jak bardzo cię to usprawiedliwia, draniu! - warknął na koniec, trzymany przez Bernda Maylandera.
- Panowie, nie publicznie! - zakończył sędzia, który doskoczył do drugiego z Niemców. Runda pierwsza zakończona, ale walka potrwa jeszcze długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz