piątek, 10 lutego 2017

Rozdział 12 - We’re running out of time, chasing our lies.


Runda 10. GP Wielkiej Brytanii.
Kimi Raikkonen nie był ślepy, ani też wbrew zdaniu większości, niespostrzegawczy. Doskonale wiedział, że coś musiało stać się w życiu przyjaciela w ostatnim czasie. Długo nie pytał, czekając aż może sam mu o tym powie. Jednak po tym wyścigu doszło do niego, że Vettel wcale nie zamierza mu się zwierzyć. Postanowił więc sam uzyskać odpowiedź na to pytanie. Bez ogródek ruszył do pokoju hotelowego Sebastiana po wyścigowej odprawie. Ponieważ drzwi były zamknięte, zapukał głośno. Kiedy odpowiedziała mu głucha cisza, odwrócił się na pięcie i ruszył do siebie z zamiarem dorwania go na kolacji. Zanim jednak zniknął za rogiem, drzwi za nim się otworzyły. Z pokoju Vettela dyskretnie wyszła doskonale znana mu z widzenia blondynka, nie zauważając, że Fin obserwuje ją zza wielkiej doniczki. Zaklął siarczyście pod nosem i kiedy weszła windy, niemal biegiem udał się z powrotem pod pokój swojego przyjaciela. Wpadł do niego niczym tornado, zadziwiając Niemca, któremu o mały włos nie spadł zawiązany na biodrach biały ręcznik.
- Coś ty zrobił Seb? - Kimi wpatrywał się w swojego przyjaciela z niedowierzaniem. Jasne, on nie raz bawił się w romanse, krótsze i dłuższe, chociaż częściej krótsze, no ale to był ON. Nie Sebastian, ten zawsze wybierający dobrze dla wszystkich. Było to dla niego coś tak abstrakcyjnego, że aż nie mieściło się w jego chłodnej głowie.
- O co ci chodzi? - odparł blondyn, marszcząc czoło.
- Jeszcze się pytasz?! Sypiasz z agentką Hulkenberga?! Dlatego się z nim ostatnio pobiłeś?! - pytania wychodziły z jego ust z prędkością i emocjami, o jakie chyba sam siebie nigdy by nie posądzał. Vettel chciał natychmiast odpowiedzieć, ale gdy otworzył usta, wszystkie słowa jakich chciał użyć wydały mu się po prostu głupie. Dlatego zamknął je i zacisnął w wąską kreskę, a na jego czole pojawiła się wielka zmarszczka. Cóż miał mu powiedzieć? Był pewien, że po historii z Nico byli ostrożniejsi, że skoro upiekło im się w tamtym przypadku to więcej nie pozwolą sobie na ryzyko. A jednak, ten związek był ciągłym ryzykiem. Wiedza jaką posiadł Kimi, była jednak najbardziej ryzykowna z tego wszystkiego.
- To nie twoja sprawa czemu pobiłem się z Hulkenbergiem, ani co robiła tutaj Ava. - odpowiedział spokojnym głosem, analizując dokładnie każdy użyty zwrot. Zachowywał spokój, ale wewnątrz zaczynał już się denerwować.
- Seb, coś ty odpierdolił? - wręcz z rozpaczą zapytał Kimi, podchodząc do niego dwa kroki bliżej.
- Kimi, zostaw ten temat w spokoju. - warknął, czując jak jego spokój ulatuje. W jednej chwili poczuł nienawiść do najlepszego przyjaciela, zdając sobie sprawę co może zrobić. Jeżeli powie Hannie, przyrzeka, zabije go.
 - Wiedziałem, że flirtujesz z kobietami, może nawet byłem pewny, że z jedną raz wylądowałeś w łóżku, ale to? Jak długo to trwa? - złapał się za głowę Fin. Nie miał zamiaru odpuszczać. Nie chciał żeby Vettel popełniał jego błędy, z resztą on tak naprawdę nie kochał Jenni, a oni z Hanną są dla siebie stworzeni! Mają dwójkę dzieci, do jasnej cholery!
- Raikkonen, jeżeli powiesz komukolwiek, to będzie koniec naszej przyjaźni. Rozumiesz? - wpatrywał się w oczy przyjaciela z absolutną powagą, ale też ukrytą groźbą.  - Po prostu stań po mojej stronie, stary.
- Tobie totalnie odjebało! Zatraciłeś się! - złapał kolegę za ramiona. - Sypianie z nią to nie jest odpowiedź na twoje problemy, to wręcz ich powód! Nie możesz tego dłużej robić Hannie, ona na to nie zasługuje, słyszysz?
- Znalazł się pierdolony moralizator. - powiedział przez zaciśnięte zęby i strącił ręce Fina z ramion. Podszedł do drzwi i otworzył je szeroko. - Wyjdź. - warknął.


- I co teraz? - zapytała Ava, siedząc na łóżku w swoim pokoju hotelowym. Była spokojna, chociaż wszystko mówiło jej, że nie powinna być. Wszystko się waliło. Najpierw dowiedział się Nico, a teraz Raikkonen. Co śmieszniejsze, obydwaj w taki sam sposób. To wszystko zaszło tak daleko, że miała nadzieję, że tak jak ona Hulka, tak Seb udobrucha Kimiego. Trzymała się tego przeświadczenia, jak tonący brzytwy. Nie chciała widzieć zmierzającej na nich katastrofy. Ona, ta, która zawsze była kilka kroków przed jakąkolwiek katastrofą. Oddała wszystko w jego ręce i w konsekwencji nie panowała już nad niczym.
- Nic. - odparł krótko, siadając za nią z zamiarem rozmasowania jej karku.
- I co, będziemy tak siedzieć spokojnie, aż dowiedzą się wszyscy? - mruknęła, wstając. Nie miała ochoty na masaż. Miała ochotę ciskać gromami na prawo i lewo, a jedyne co czuła to ten cholerny spokój.
- Ava, wiesz jaka jest nasza sytuacja.
- Tak, wiem. - warknęła. Jej klatka piersiowa unosiła się zbyt szybko. Czuła jak zalewa ją fala gorąca. Wiedziała. I to było w tym wszystkim najgorsze. Dopiero to doprowadziło ją do furii. Vettel zauważył to w mgnieniu oka, nauczył się czytać z niej, jak z otwartej księgi. Doskoczył do niej i ujął jej twarz w swoje dłonie.
- Ava, wiesz że cię...
- Nie. Nic nie mów, po prostu mnie pocałuj. - przerwała mu. Zrobił to, o co go prosiła. Włożył w ten pocałunek wszystko to, co chciał jej powiedzieć. A potem wziął ją na ręce i położył na łóżku najdelikatniej jak potrafił, jakby bał się, że pryśnie jak bańka mydlana i pozwolił jej się po prostu w siebie wtulić. Objął ją ramionami, na znak, że nie pozwoli wyrządzić jej krzywdy. Nikomu. Albo nie nazywa się Sebastian Vettel.




Szwajcaria.
Kiedy usłyszał o pomyśle Hanny na zaproszenie Raikkonenów na kolację, trudno powiedzieć aby był wniebowzięty. Uśmiechnął się sztucznie i chciał wykręcić, ale było już za późno. Pozostawało mu więc tylko ubrać się w wybraną przez narzeczoną koszulę i kontynuować robienie dobrej miny do złej gry. Otworzył im z uśmiechem, poczęstował alkoholem i zaprosił do stołu, który Prater zapełniała jedzeniem. Wszystko wydawało się być pod kontrolą, kiedy niespodziewanie w połowie wieczoru Raikkonen wypalił do blondynki z kolacją dla kierowców, która ma się odbyć po następnej  Grand Prix. Namówiona przez niego Minttu zaczęła ją natomiast zachęcać, mówiąc, że będzie jej przyjemniej z koleżanką przy boku.
- Może podrzucimy rodzicom dziewczynki i faktycznie razem wyskoczymy na wyścig? Ostatnio nie mamy zbyt wiele czasu dla siebie. - odparła entuzjastycznie jego narzeczona, a przy ostatnim zdaniu Kimi chrząknął niby bez podtekstu. Miał ochotę rzucić w niego krwistym mięsem ze swojego talerza. Nie cierpiał go w tym momencie tak samo jak krwistego steku, który z uporem maniaka serwuje mu Hanna. Czy to takie trudne nauczyć się przez 15 lat wspólnego życia, że ma ochotę zwymiotować kolację, żując prawie surowe mięso? Linia szczęki mu się uwydatniła, oczy stały się matowe, a ręce niebezpiecznie zaciskały się na kieliszku i kolanie. Był na skraju wybuchu. Nienawidził ich wszystkich - nie mającej o niczym pojęcia Minttu, cholernego Kimiego i słodkiej jak miód Hanny. Żołądek z połową niewysmażonego mięsa podszedł mu do gardła.
- Przepraszam na chwilę. - wstał i szybkim krokiem opuścił dom. Nie słyszał nawoływań Prater, ale słyszał chrzęst drobnych kamyczków pod stopami na podjeździe. Znacznie bardziej wolał słyszeć te kamyczki niż ją. Oparł się o maskę czarnego Ferrari i starał się unormować oddech. Pierdolony Raikkonen, ma zamiar go tak zmusić do zostawienia Avy? To się, kurwa, pomyli.
- Seb? - usłyszał za sobą głos Fina. Ostatkami sił powstrzymał się od odwrócenia się i przyłożenia mu.
- Spierdalaj. - warknął. To było najmilsze, na co było go obecnie stać. Żałował przemiany przyjaciela w potulnego strażnika domowego ogniska. Dawny Kimi, nawet nie zauważyłby jego związku z Avą, chyba że sam chciałby ją przelecieć. Tymczasem jego nowa "wersja" pragnęła naprawiać świat!
- Nie widzisz, że staram się pomóc?
- Kimi, ja bez niej nie jestem już sobą. Przy niej dopiero czuję, że żyje! - spojrzał w oczy Raikkonenowi. Ava była wszystkim czego pragnął w kobiecie. Nie mógł jej zostawić, ze względu na siebie, ale też na nią. Zaopiekował się nią i jeżeli ją zostawi, ona już się nie pozbiera.
- Wmówiłeś to sobie! - niemal krzyknął Kimi.
- Niczego nie wmówiłem! Myślisz, że chciałem takiej sytuacji? Czasami życie nas zaskakuje i tym razem zaskoczyło mnie. Nie mogę pozwolić, żeby Hanna tam pojechała. Wiesz co poczuje Ava?
- A wiesz co poczuje Hanna?! - nie wytrzymał i przyłożył przyjacielowi z otwartej dłoni w twarz. Jak to się stało, że z tak poważnego człowieka, zamienił się w gówniarza?
- Czyim ty jesteś przyjacielem? - syknął, trzymając się za policzek. Był to jednak tylko odruch, bo w całej tej furii nie czuł nic, oprócz tego, że właśnie stracił przyjaciela.
- Byłem przyjacielem porządnego, młodego chłopaka. Teraz nie wiem kim on jest. - Fin rozłożył szeroko ręce i bez namysłu wszedł z powrotem do domu. Rozjuszony Seb kopnął w niczemu winne czarne auto, aż włączył się wyjący alarm. Pierdolił ten alarm. I ich wszystkich też.

~*~
Sebastiana zaczynają doganiać własne kłamstwa, a do końca zostały nam już tylko cztery rozdziały!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz